niedziela, 10 stycznia 2010

Arsenij Jaceniuk - nowa jakość na ukraińskiej scenie politycznej?

Arsenij Jaceniuk jako przewodniczący ukraińskiej Rady Najwyzszej

Plakat wyborczy Arsenija Jaceniuka - kampania tego kandydata utrzymana jest w tonacji wojskowej






Arsenij Jaceniuk - "kinder niespodzianka" ukraińskiej polityki

W związku ze zbliżającą się pierwszą turą wyborów prezydenckich na Ukrainie chciałbym przyjrzeć się osobom ubiegającym się o najwyższy urząd u naszego wschodniego sąsiada. Z racji tego, że nazwiska Tymoszenko, Juszczenko czy Janukowycz nie są obce polskiemu społeczeństwu, skoncentruję się na przybliżeniu postaci jednego z kandydatów, z tzw. drugiego szeregu.

Świeżość i doświadczenie ?

Arsenij Jaceniuk jest młodym, zaledwie 35-letnim ukraińskim politykiem, który zdążył już piastować szereg wysokich stanowisk państwowych. W zeszłym roku zdecydował się zawalczyć o najwyższą stawkę – fotel prezydenta. Swoją strategię wyborczą postanowił oprzeć na efekcie nowości, świeżości na ukraińskiej scenie politycznej. Miał być alternatywą dla skłóconych i opatrzonych polityków tj. Julia Tymoszenko, Wiktor Juszczenko, Wiktor Janukowycz czy Wołodymyr Łytwyn.
Jednak ten efekt nowości wydaję się być co najmniej dyskusyjny. Jaceniuk w swojej karierze politycznej zdążył już być: ministrem gospodarki Autonomicznej Republiki Krymu, wiceprezesem Narodowego Banku Ukrainy, wicegubernatorem obwodu odeskiego, ministrem gospodarki, ministrem spraw zagranicznych, zastępcą szefa sekretariatu prezydenta Wiktora Juszczenki, w końcu przewodniczącym Rady Najwyższej (ukraińskiego parlamentu). Były to funkcje, które pozwoliły mu zdobyć popularność, jednak nie zmuszały go do uczestnictwa w bieżącej walce politycznej, tym samym, pozwalały mu zachować polityczną świeżość. Jednak prawdę powiedziawszy na żadnym z zajmowanych stanowisk nie dokonał niczego szczególnego, traktował je raczej jako możliwość autopromocji. Nie prawdą jest także to, że Jaceniuk nie był nigdy związany z żadną, konkretną siła polityczną. Otóż w 2007 roku w przedterminowych wyborach parlamentarnych kandydował do Rady Najwyższej z trzeciego miejsca listy Naszej Ukrainy – Ludowej Samoobrony. To koalicja pomarańczowych (Naszej Ukrainy – Ludowej Samoobrony i Bloku Julii Tymoszenko) wyniosła go na przewodniczącego ukraińskiego parlamentu. W 2009 roku zdecydował się na samodzielną działalność polityczną. Powołał ruch społeczno-polityczny Inicjatywa Obywatelska Arsenija Jaceniuka „Front Zmian” i ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta Ukrainy.

Polityczny program widmo

Konia z rzędem temu, kto odpowie na pytanie jakie poglądy polityczne ma Arsenij Jaceniuk. Nie bez przyczyny obdarzony został dwoma złośliwymi przezwiskami – „królik Bugs” i „kinder niespodzianka”. Jaceniuk stara się nie zajmować jednoznacznego stanowiska w większości najważniejszych kwestii ukraińskiej polityki. Stawia na wizerunek gładkiego, miłego, nikogo niedrażniącego polityka. Przykładowo, z jednej strony jako przewodniczący parlamentu podpisał list o gotowości uczestniczenia Ukrainy w Planie działań na rzecz członkostwa w NATO, jednak z drugiej strony stwierdził, że akcesja Ukrainy do tej struktury nie będzie możliwa w najbliższych latach.
Głównymi, deklarowanymi postulatami Frontu Zmian są: zachowanie demokracji, walka z kryzysem, stworzenie rynku wewnętrznego, zmniejszenie importu i zakończenie populizmu rządzących. Rzeczywiście ostatni postulat kompletnie niepopulistyczny!
W polityce zagranicznej Jaceniuk również lawiruje. Jest za NATO, a nawet przeciw. Co do Unii Europejskiej uważa, że Ukraina musi dokonać takich zmian, żeby to Unia się nią zainteresowała. W programie czytamy: „Ukraina nie powinna się prosić, lecz być zaproszoną”. Kolejną dość oryginalną propozycją jest stworzenie nowej organizacji międzynarodowej (Przestrzeń Wschodnioeuropejska) z centrum w Kijowie, która miałaby mieć przede wszystkim charakter ekonomiczny. Nie bardzo wiadomo na czym miałaby się ona koncentrować i czym miałaby się różnić od GUAM (Organizacji dla Demokracji i Rozwoju Gospodarczego), która nie odniosła specjalnego sukcesu.
Równie osobliwie wyglądają ogłoszone we wrześniu zeszłego roku cztery główne cele Jaceniuka: nowa industrializacja, przemysłowe gospodarstwo wiejskie (!?), zdrowy i wykształcony naród oraz zdolna do walki armia. Hasła te brzmią jak pobożny koncert życzeń, każdy może znaleźć dla siebie coś miłego. W jaki sposób chce osiągnąć postulowane zamierzenia, nie informuje!
Podsumowując należy stwierdzić, że program Jaceniuka nie jest w żaden sposób nowatorski, a tym bardziej realny i konkretny. Taka konstatacja musi rodzić zawód, gdyż można byłoby się spodziewać po młodej, europejskiej twarzy ukraińskiej polityki większych konkretów i śmielszej wizji.


Kampania w tonacji wojskowej



Kampania wyborcza Arsenija Jaceniuka w swych założeniach miała być oryginalna i przynieść wzrost poparcia. Po początkowych sukcesach sondażowych (poparcie w granicach 14-18%), kandydat ten systematycznie zaczął tracić. Promocja kandydata utrzymana była w tonacji wojskowej. Na plakatach wyborczych w barwach moro Jaceniuk jawi się jako mocny człowiek, natomiast jego wolontariusze rozdają materiały propagandowe w rozstawionych na ulicach miast namiotach przypominających te z demobilu. Ten wojskowy dryl rodzi raczej negatywne skojarzenia z III Rzeszą, od której naród ukraiński w czasie II wojny światowej niezmiernie ucierpiał. Wydaje się, że młodość, domniemana świeżość, europejski sznyt (znajomość języka angielskiego) Jaceniuka są zbyt małym kapitałem na zwycięstwo w styczniowych wyborach.


Ostatecznie bez szans


Na jesieni, podczas toczącej się kampanii wyborczej, pojawiła się plotka, że Jaceniuk jest tak naprawdę człowiekiem prezydenta Juszcenki, który zdając sobie sprawę z nikłych szans na reelekcję, wycofa się z wyścigu prezydenckiego i poprze Jaceniuka, który powalczy z Julią Tymoszenko o wejście do drugiej tury. Tak się jednak nie stało! Juszczenko pomimo marnego poparcia w sondażach podtrzymał swój udział w wyborach, a Jaceniuk tracił procenty z każdym tygodniem, tym samym potwierdzając wcześniejsze przypuszczenia, że w drugiej turze z Janukowyczem rywalizować będzie księżniczka pomarańczowej rewolucji.
Pomimo wielu krytycznych uwag pod adresem Arsenija Jaceniuka, należy stwierdzić, że jego czasowy, sondażowy sukces wziął się z silnej potrzeby, obecnej w ukraińskim społeczeństwie, na nowe twarze w polityce. Ludzie oczekują z utęsknieniem kogoś kto da nowy impuls, nową nadzieję. Jaceniuk te oczekiwania zawiódł. Nie potrafił przedstawić spójnego, wizjonerskiego programu, a jego kampania została poprowadzona w nieodpowiedni sposób. Wszystko na to wskazuje, że w drugiej turze poprze Julię Tymoszenko, licząc, że przy niej będzie mu dane kontynuować swą polityczną karierę. Jednak jestem przekonany, że nawet wyborcza porażka, nie będzie ostatnim zdaniem Jaceniuka na ukraińskiej scenie politycznej.

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że napisałeś o Jaceniuku, ale wciąż nie znajduję odpowiedzi na pytanie o przyczyny "nieudolności" jego kampanii i spadku poparcia tuz przed wyborami. Czy może jest tak jak z pfor. Religą, który miał zaskakująco wysokie poparcie na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi 2005 roku, a na kilka tygodni przed - zupoełnie rzestał liczyć się w sondażach i oddał swoje głosy Tuskowi o ile dobrze pamiętam. Wtedy zadziałałby rzeczywiście mechanizm popularności zyskanej efektem nowości, i spadku tej popularności, gdy zaczynaja się promować pozostali, silniejsi kandydaci.
    Nie znam upodobań estetycznych Ukraińców, ale może chodzi o ten "wojskowy plakat"? A może Jaceniuk to po prostu pozorant i karierowicz, który nie robi nic oprócz autopromocji, i ludzie sie na nim poznali?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń