środa, 22 grudnia 2010

Saakaszwili - Łukaszenka - taktyczny sojusz



19 grudnia 2010 roku miały miejsce wybory prezydenckie na Białorusi, w których po raz czwarty prezydentem kraju został Aleksandr Łukaszenka (uzyskać miał blisko 80% głosów poparcia). OBWE oraz niezależne ośrodki badań preferencji wyborczych wytknęły władzom naruszenie szeregu zasad demokratycznych wyborów. Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził, że polskie źródła wskazują, że Łukaszenka tej elekcji nie wygrał uzyskując znacznie poniżej 50% głosów. Kandydaci opozycji w czasie kampanii wyborczej byli jak zwykle marginalizowani (choć tym razem otrzymali skromny czas antenowy w telewizji państwowej), a główny konkurent prezydenta Białorusi – Uładzimir Niaklajeu został dotkliwie pobity przez „nieznanych sprawców” w czasie kierowania się na demonstrację opozycji po zakończonym głosowaniu. Sam wiec został rozpędzony, a wielu jego uczestników aresztowanych. Według szacunków opozycji uczestniczyło w nim 10 tysięcy osób.
W tym kontekście dziwić mogą pospieszne gratulacje dla prezydenta Łukaszenki złożone w telefonicznej rozmowie przez prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego. Zdystansowany wobec wydarzeń na Białorusi pozostał nawet rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew, który uznał, że to co się dzieje w tym kraju jest wewnętrzną kwestią Mińska. Saakaszwili mieniący się demokratą, lider prodemokratycznej Rewolucji Róż, przywódca Gruzji, którą chce zakorzenić w Sojuszu Północnoatlantyckimi i Unii Europejskiej wykonuje zdawać by się mogło dość kuriozalny krok.
Jednak zachowanie Saakaszwilego ma charakter do bólu pragmatyczny. Jego wsparcie dla Łukaszenki i zbliżenie z Mińskiem spowodowane jest pogorszeniem stosunków na linii Białoruś – Rosja obserwowane od sierpnia 2008 roku, czyli od wojny rosyjsko – gruzińskiej. Między Mińskiem a Moskwą co jakiś czas wybuchają konflikty dotyczące surowców naturalnych transportowanych z Rosji na Białoruś oraz dalej do Europy Zachodniej. Łukaszenka nie poddał się presji Moskwy i nie uznał niepodległości separatystycznych rejonów Gruzji – Abchazji i Osetii Południowej, za co ogromnie wdzięczny jest mu Saakaszwili. „Sojusz” Mińska i Tbilisi w głównej mierze opiera się na niechęci i problemach w relacjach z Federacją Rosyjską i ma charakter czysto taktyczny i pragmatyczny. Jego przejawami był długi wywiad prezydenta Saakaszwilego dla białoruskiej telewizji państwowej, wizyta wicepremiera Białorusi w Gruzji (zaproszony został sam Łukaszaneka, lecz wysłał swojego wicepremiera nie chcąc nadmiernie rozdrażniać Moskwę), czy ostatnie gratulacje dla Łukaszenki po wyborach prezydenckich.
Pomimo tego, że w „sojuszu” tym chodzi o doraźny interes polityczny, nie jest on podbudowany żadnym spoiwem ideologicznym, niesie on ze sobą niesmak i kładzie się cieniem na ocenie prezydenta Micheila Saakaszwilego w kontekście procesu demokratyzacji Gruzji.